Broszury z przepisami lub "Co właściwie powinno zostać?".
Znowu tu jestem!
Z opóźnieniem, przynajmniej w moim zaplanowanym harmonogramie, życie miało mnie pod kontrolą. Właściwie to fajnie, czuję się bardziej pełna energii i znów mogę zrobić więcej. Były ostatnio dni, kiedy naprawdę nie myślałem o raku... po raz pierwszy odkąd dołączyłem do naszej małej grupy.
Właściwie dlatego chcę napisać o lekkości, ponieważ potwory pod łóżkiem ucichły, co jest świetne! Ostatni atak zmęczenia też miałam kilka tygodni temu, jestem szczęśliwa!
Ale chwileczkę... pisząc to zastanawiam się.
Czy mam zamiar oszukać samego siebie? Czy maszeruję prosto do starych kółek chomika i po prostu wmawiam to sobie za pomocą świątecznej czapki na Deetz?
Gdzie przebiega granica między "ponownym prowadzeniem normalnego życia" a "ponownym zapominaniem o dbaniu o siebie i mówieniem czasem "nie""?
Czy znasz ten dylemat?
Udało mi się dzisiaj usiąść z filiżanką herbaty i świeczką przed pustą kartką, ponieważ mój 13-latek został naprawdę powalony na nogi przez jakiegoś wirusa.
Dziś rano przeczytałem mój post w naszym kalendarzu adwentowym i zadałem sobie krótkie pytanie, czy jeśli jestem ze sobą szczery, żyję tym, co napisałem.
Nie potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie.
Byłbym bardzo zainteresowany, gdybyś również znał te myśli, dlaczego nie napiszesz w komentarzach, jeśli masz na to ochotę?
One A digressed.... i tak, to naprawdę oznacza digressed. Po prostu sprawdziłem, bo wyglądało to tak zabawnie.
Moim faktycznym tematem było zabezpieczenie emerytalne.
Kilka miesięcy temu intensywnie pracowałem nad tym tematem.
Wcześniej byłem prawdopodobnie jak większość ludzi, temat pojawiał się w mojej głowie od czasu do czasu, by potem szybko zniknąć.
Ale szczerze mówiąc... nie chcę, aby moje dzieci musiały martwić się o to, czy ich mama chciała być sztucznie karmiona, czy nie.
Sam byłem w takiej sytuacji, gdy ponad 20 lat temu u mojej mamy zdiagnozowano raka. Jej stan pogarszał się tak szybko, że byłem w stanie wyjaśnić z nią tylko kilka pytań bez odpowiedzi.
Jakie to niesprawiedliwe uczucie, gdy czas nagle wymyka się spod kontroli.
W wieku 20 lat musiałam bardzo szybko podejmować ważne decyzje, nie mając pojęcia, co jest właściwe. Który lek? Odżywianie? Relokacja? A potem, jak właściwie powinien wyglądać pogrzeb?
Czy wiesz, czy Twoi bliscy chcą być skremowani? Dwie osoby w naszej rodzinie miały zupełnie inne zdanie i, że tak to ujmę, uległam. Wysyłasz pocztówki, jest ogłoszenie w gazecie, anonimowy pochówek, jak masz zdecydować o tym wszystkim, kiedy pożegnałeś się zaledwie kilka godzin temu? Kiedy tak naprawdę chce się tylko spać...
W końcu odrzuciłem rzeczy, które mi nie odpowiadały i które, jestem pewien, moja mama też miałaby w dupie. Bo tak się robi i dlatego, że chciałem po prostu wydostać się z tego ciemnego zakładu pogrzebowego.
Chcę tego oszczędzić moim dzieciom. I celowo nie wymieniam mojego męża, mimo że jest teraz pierwszym decydentem na wszystkich tych listach, ponieważ mam plan, abyśmy podróżowali razem za około 50 lat. Ramię w ramię z uśmiechem na twarzy, bo po prostu nie wyobrażam sobie jednego z nas bez drugiego. Ups, wszechświat, no wiesz!
Spędziłam więc całe niedzielne popołudnie, przebijając się przez jedną z tych książeczek opieki, a następnie wszystko odłożyłam. Ponownie powiedziałam mężowi, że chcę po prostu pójść pod drzewo i że chcę nagrać rodzinny audiobook na wypadek, gdybym była dobrze przygotowana na ostatnie dni mojego życia.
Myślę, że było mu ciężko usłyszeć ode mnie takie rzeczy. Ale dziś czuję prawdziwą ulgę i jestem pewien, że moim bliskim też będzie łatwiej wiedzieć, czego chcę.
Poleciłam też mężowi, żeby wziął książeczkę profilaktyczną, zgadłeś, może od czasu do czasu o tym pomyśli, ale na razie leży nietknięta i czeka.
Jak wszyscy wiemy, papier jest cierpliwy, niezależnie od tego, czy chodzi o emerytury, czy zeznania podatkowe.
A co właściwie powinno pozostać?
Od czasu mojej diagnozy chwile stały się dla mnie niezwykle ważne.
Zawsze zastanawiam się, czy ten moment będzie jednym z tych, o których moje dzieci będą myśleć, gdy dorosną. Albo nawet wtedy, gdy mnie już nie będzie. Myślę, że nagranie audiobooka jest wspaniałe, aby zachować głos dzieci, a jednocześnie opowiedzieć historie, na które nigdy nie było czasu. Czego bym nie dał, aby móc ponownie usłyszeć głosy moich rodziców lub ich śmiech.
Piszę tutaj, a także na Instagramie, aby rejestrować to, co mnie porusza, co mnie definiuje. W moich marzeniach w pewnym momencie pojawi się książka.
Robię o wiele więcej zdjęć i nie uważam już, że filmowanie jest głupie. Czy wiesz, jakie odgłosy możesz wydawać, gdy słyszysz swojego ogromnego syna śpiewającego na siedzeniu naszej starej furgonetki, gdy miał około dwóch lat?
To wielka zaleta ery smartfonów... Aparat mamy zawsze w kieszeni!
Przydałaby się jakaś konkluzja.
Myślę, że w końcu mój "temat dygresji" i "sprawa zaopatrzenia" znów do siebie pasują. Podejmuję świadomą decyzję, aby w nadchodzących tygodniach świątecznych ciągle się zatrzymywać. Nie ma znaczenia, ile ciastek upieczemy. W tym roku do naszego domu nie wprowadzą się też żadne elfy, a nasz wieniec adwentowy już ścieka przed drugim adwentem. Pieprzyć to.
To zależy od momentu.
Wczoraj postanowiłem spotkać się z córką w drodze ze szkolnego autobusu.
bieg. Szedłem ścieżką, a ona weszła za róg. Kiedy mnie zauważyła, rozpromieniła się i podbiegła do mnie. Kiedy nasze ramiona mocno się splotły, moje ciało wypełniło się ciepłym szczęściem. Myślę, że był to jeden z momentów, które pozostaną ze mną na zawsze.
Bez żadnego zamieszania.
Mając to na uwadze, jeśli nie uderzę ponownie w klawisze przed świętami...
Ciesz się nadchodzącym czasem, powiedz "nie", napij się herbaty i zapal świecę. Idę zobaczyć, czy w pewnym momencie nie zobaczę piernika z czekoladą.
Jak dotąd smakują dobrze z przodu każdego dnia!
Całkowicie unikam tego tematu. Podniosłem kartkę papieru po diagnozie, ale nie mogłem sobie z tym poradzić emocjonalnie. Ale to bardzo ważny temat. Dziękuję za jego poruszenie.
Znowu mam łzy w oczach. Ty naprawdę wiesz jak pisać.
Pełne wsparcie!