Część 13
Witamy z powrotem!
Zdaję sobie sprawę, że chęć pisania tutaj co dwa tygodnie była ambitnym pomysłem, ale niestety nie pasowało to do mojego prawdziwego życia.
Zdecydowanie na moim obecnym.
W tej chwili po raz kolejny mam wrażenie, że czas galopuje, a ja nawet nie jestem jeszcze na koniu... znacie to uczucie? Jedyną osobą, która pozostaje w tyle tak jak ja jest wiosna. Tak, wiem... to wszystko jest takie na czasie, a natura potrzebuje wody, mgły i wszystkiego innego. Ale ja nie.
Pomimo mojej diagnozy, wciąż jestem dzieckiem słońca. Nadal uważam, że to błąd, że urodziłem się w środku Pott, gdzie jest więcej szarości niż przyjaźni, a nie w Portugalii.
Ale dygresja...
Chciałem opowiedzieć o czymś, co w zeszłym tygodniu zdenerwowało mnie tak bardzo, że nie wiedziałem, czy śmiać się głośno, czy przeklinać. I jestem ciekawa, co o tym sądzisz, może skomentujesz.
Sprawiam, że jest to ekscytujące, prawda???
Instagram, Talkshows....
Od czasu mojej diagnozy jestem zanurzona w świecie Instagrama. Na początku był to mój sposób na informowanie otaczających mnie osób o tym, jak sobie radzę w czasach ograniczeń kontaktu z koronawirusem. W ten sposób każdy, kto był zainteresowany, mógł być na bieżąco, a ja miałem spokój ducha. Później platforma ta stała się dla mnie rodzajem pamiętnika i odkryłem w sobie ogólne pragnienie pisania.
Jeśli jesteś tam aktywny przez jakiś czas, pierwsi przyjeżdżają lekarze z Kalifornii, którzy pilnie chcą cię poznać. Nieco później pojawiają się oferty zarobienia 1000 dolarów tygodniowo.
Przy okazji... "Armed Angels" wciąż się nie odezwało...
Potem dostałem ofertę od firmy, która pozyskuje gości do talk show.
Chodziło o talk show "Britt" i o to, czy chciałbym opowiedzieć swoją historię. Podczas badań młody pracownik był na # rak skóry natknął się na mój profil.
Na początku pomyślałem: "fajnie, znajdę się, jeśli ludzie będą zainteresowani naszym tematem!".
Pomijając fakt, że z pewnością nie chciałbym siedzieć w porze lunchu na prywatnych kanałach, myślałem, że spadnę z krzesła, gdy przeczytałem tytuł programu.
"Moje wstydliwe ciało - wszystko związane z chorobami skóry"
Na początku śmiałem się głośno.
Przy następnej zrobiło mi się niedobrze.
Poważnie? Mam raka i jestem zaproszony do programu o takim tytule?
Czy ktokolwiek chory jest w ogóle wypychany przed kamerę w tym temacie?
Zgadliście... nie mogłem zostawić tego bez komentarza....
Moja - powiem jasno - odpowiedź została przynajmniej przeczytana. Niestety bez odpowiedzi.
Naprawdę szkoda.
Co jeszcze się dzieje?
Dużo!
Pod koniec miesiąca odbędzie się pierwsze czytanie naszej książki "0,8 mm - czy to tylko rak skóry?!" odbędzie się w Essen.
Jestem podekscytowany, będzie nas dziesięciu czytających nasz fragment. Niektórzy z mojego klanu są na widowni, ale chyba nie wolno mi na nich patrzeć. Inaczej nie będę w stanie czytać. Nawet gdy czytałam inne historie, miałam łzy w oczach. Jak to będzie, gdy usłyszę je z ust osób, które ucierpiały?
To będzie emocjonalne, jestem tego pewien. I piękny. I nadal bardzo się cieszę, że mogę być częścią tego projektu.
Czy wszyscy znacie już naszą książkę? Fotografowała nas Carolin Windel, która zazwyczaj robi zdjęcia dla "Stern". Jest nie tylko magiczną osobą, ale także artystką.
W książce można przeczytać historie 52 osób dotkniętych tą chorobą.
Zaangażowanie tutaj wiele we mnie poruszyło. Pokazałem się każdemu, kto sięgnie po tę książkę. Możesz czytać wewnątrz i na zewnątrz mnie. To wymaga odwagi i jestem bardzo dumna, że się na to odważyłam.
Jestem dumny z siebie i innych 51 Pojazd: wewnątrz.
I do Katarzyna i Astrid z Melanom Info Deutschland e.V.które niestrudzenie pracowały nad przekształceniem tego pomysłu w prawdziwą książkę.
I znowu jestem na początku...
Nasza książka, zdjęcia i nasze historie są przeciwieństwem "mojego wstydliwego ciała"!!!
Myślę, że mówię w imieniu wielu osób, które były fotografowane przez Carolin. Byłem naprawdę podekscytowany, zanim zaczęliśmy.
W co się ubrać, co zrobić z włosami, czy chcę, aby sfotografowano moją bliznę?
W końcu prawie nie miało znaczenia, co miałam na sobie ani jaką miałam fryzurę. Czułam się piękna. Gdy tylko zobaczyłam pierwsze zdjęcia, zdałam sobie sprawę, że będę widziana taką, jaką jestem.
Mogłem zdjąć buty, to było dla mnie ważne. Jestem "tą bez butów", kiedy tylko mogę. I jestem tym, który stoi mocno na ziemi i bardziej niż wcześniej czuje związek z ziemią, z tym, o co chodzi w moim życiu.
Tak wiele można zmieścić w jednym zdjęciu.
Sfotografowałem nawet swoją bliznę, symbolizującą mój uraz, słabość, której doświadczyłem, bezradność. Zdjęcie nie trafiło do książki, ale cieszę się, że mam je dla siebie.
Mam nadzieję, że podniosłem cię na duchu i że teraz chętnie spotkasz się z niektórymi z nas "w prawdziwym życiu".
Nawiasem mówiąc, czytanie trwa, następnym miastem jest Hamburg!
Dzień po odczycie mam następną aftercare.
Po raz kolejny jestem zdenerwowany, roztrzęsiony i spięty. Ostatnim razem byłem o wiele bardziej zrelaksowany, dlaczego?
Nie mam pojęcia. Zajęłam się sobą i poprosiłam męża, żeby znów ze mną pojechał.
On to robi.
Przychodzi z.
On jest tutaj.
Tak jak zawsze.
"Możemy to zrobić!"
Gdzie byłbym bez tych słów z jego ust, bez jego rąk, które by mnie trzymały i jego kurtki, która by mnie ogrzewała, gdy jest mi zimno...
Zakończę małą deklaracją miłości.
Nie było to planowane, ale czuję się dobrze.
Do zobaczenia w Essen za trzy tygodnie!
Dzień dobry, ups, to stek bzdur, które wymyślił prywatny nadawca. Nie sądzę, by ktokolwiek z nas powinien wstydzić się raka skóry. Nikt z nas by sobie tego nie życzył. Mam nadzieję, że Twoje słowa były więcej niż miłe. Życzę Tobie i wszystkim innym wspaniałego tygodnia. Gudrun