Część 23
Hip, hip, hura, mamy już 10 lat!!!
W tych dniach nasza grupa na Facebooku "Diagnoza raka skóry - nie zostawimy Cię samego!" obchodzi urodziny! Powód do świętowania i podziękowania!
Wiele osób z mojej grupy "Życie bez raka" pyta mnie od czasu do czasu: "Co ty właściwie robisz w tej grupie?".
Jak mogę to wyjaśnić?
Zacznę od początku...
Zostałem zdiagnozowany w marcu 2020 roku i od razu zdałem sobie sprawę, że potrzebuję informacji, ludzi, którzy wiedzą o tej chorobie i wymiany z innymi cierpiącymi. Podczas moich nocnych poszukiwań - i tak nie mogłem spać - czułem, że ciągle uderzam w ścianę.
Informacje były nieaktualne lub nieprzeznaczone dla "zwykłych ludzi" bez wcześniejszej wiedzy medycznej. Z powodu koronawirusa nie było lokalnych grup samopomocy. Kliniki rehabilitacyjne były zamknięte i miałeś szczęście, że udało ci się umówić na operację i uzyskać dalsze wsparcie w odpowiednim czasie.
Tuż przed poddaniem się odkryłem stary artykuł o Astrid, w którym wspomniana była nasza grupa na Facebooku. Skontaktowałem się, Astrid skontaktowała się ze mną bezpośrednio, pomogła mi z moimi problemami z Facebookiem i odpowiedziała na moje pierwsze pilne pytania.... Nigdy tego nie zapomnę!
Nie byłam już sama ze swoim strachem, pytaniami i diagnozą.
Zostałem przyjęty do grupy i wpadłem w ciepłe ramiona samopomocy.
Kiedyś myślałem, że w sieci nie da się nawiązywać prawdziwych kontaktów, że anonimowość Internetu uniemożliwia prawdziwe człowieczeństwo...
Okazało się, że się myliłem.
24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, miałem ludzi, z którymi mogłem dzielić się swoimi zmartwieniami. Nie miało znaczenia, kim jesteśmy w prawdziwym życiu, czym się zajmujemy, ile mamy lat, gdzie i jak mieszkamy.
W naszej grupie wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Dzikie wody po diagnozie znów stały się spokojniejsze, siedziałem w tej łodzi ze wszystkimi innymi obok mnie, uśmiechając się do mnie i dodając mi otuchy. Czasami, gdy brakowało mi sił, dawano mi grubą kamizelkę ratunkową, a czasami zachęcano do pływania. Nigdy nie byłam sama.
Dziś siedzę na mostku tego statku, ponieważ grupa od dawna nie jest tak naprawdę statkiem.
Steruję trochę z innymi wspaniałymi moderatorami, patrzę przez teleskop na to, co przed nami i szukam nowych szlaków. Pomagam wciągać nowicjuszy na pokład, jeśli nie mają siły, wyciągam rękę i wyjaśniam morze, przez które codziennie przepływamy. Rozdaję kamizelki ratunkowe i cieszę się świeżym powietrzem na pokładzie, gdy manewrujemy po spokojnym morzu. Słucham historii starych wilków morskich i opowiadam nowe.
Czasami muszę pożegnać się z kimś, kto opuszcza statek.
Jest to również część naszej podróży na tym statku o nazwie "Diagnoza raka skóry - nie zostawimy Cię samego!"
Od czasu do czasu przybijamy naszym statkiem, organizujemy spotkania, "obozy barowe", wycieczki czytelnicze i wydarzenia, a tym samym zabieramy ludzi na ląd.
Jestem zachwycony i wdzięczny, że mogę być częścią tego statku.
Tak jak wszyscy na pokładzie. Każdy jest ważny, żaden statek nie działa bez załogi.
Życzę kolejnych 10 lat, wszystkiego najlepszego, dziękuję i życzę wspaniałej podróży.
Będę tam... Ty też?
Ahoj!
Twoja Katrin i cały zespół z "Diagnoza raka skóry - nie zostawimy Cię samego!".
Ja również jestem na pokładzie. Zwykle uwielbiam być na pokładzie, ponieważ od 2005 roku podróżuję na wszelkiego rodzaju statkach, kiedy tylko jest to możliwe i poznaję świat. Moje motto zawsze brzmiało: pracuję, by podróżować. Moja diagnoza zaledwie 4 tygodnie temu wybiła mi dywan spod nóg. A teraz jestem na pokładzie tej niesamowitej grupy i od samego początku czułem się akceptowany i mile widziany. Miałem więcej informacji niż jakikolwiek lekarz. Mogę mieć tylko nadzieję, że inni będą mieli szczęście znaleźć tę grupę w podobnej sytuacji.
Kathrin, doprowadziłaś mnie do łez. Moja diagnoza była o 9 rano i tego samego dnia szukałam na Facebooku i znalazłam naszą grupę. Jestem bardzo szczęśliwa, że znalazłam grupę 2018 na Facebooku. Astrid napisała do mnie tego samego dnia. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła, gdy miałam wątpliwości. Postanowiłam zostać na łodzi przez długi czas. Niestety, jedno lub drugie opuszcza łódź i nigdy nie wraca, ale zabrałem je do mojego serca i myśli i mam nadzieję, że nie będę musiał opuszczać go w międzyczasie, aby być naprawianym tu i tam. Wsiadam na każdą...